…przeczytajcie jedną i wprowadźcie jej mądrości w życie!
fot.Pokadrowani
Magdę poznałam na jednym z motywacyjnych warsztatów. Tematów wspólnych było wiele, postanowiłyśmy spotkać się kilka dni później, by przy kawie dokończyć rozpoczętą rozmowę. Miała ogromną wiedzę, na każdy temat swoje zdanie, cytaty autorytetów w ‘jednym paluszku’. Wzbudzała mój podziw. Z tego spotkania wyniosłam dużo ciekawych przemyśleń.
Kilka dni później Magda zaprosiła mnie do swojego domu na obiad. Jako, że jest absolutną mistrzynią w kuchni, to co zaserwowała, było istną ucztą dla podniebienia. W obliczu tych smakołyków, tematy kulinarne zdominowały naszą rozmowę. Wchodząc do jej mieszkania nie sposób było nie zwrócić uwagi na regał z książkami. Ilość pozycji – imponująca. Dobór autorów – najlepszy. Co ważne, i co podkreślała z dumą, każdą z tych książek przeczytała nawet kilka razy.
Każda nasza rozmowa sprowadzała się do stwierdzenia, że chcemy wprowadzić pewne zmiany do naszego życia.
Wracając do domu, szłam wolno podziwiając uroki Saskiej Kępy. Słuchałam muzyki i tysiące myśli zaprzątało moją głowę. Nagle uświadomiłam sobie, że znam więcej osób takich jak Magda, które bardzo interesują się zagadnieniem motywacji, i wydają duże pieniądze na kolejne książki, szkolenia. Lubię przebywać w ich towarzystwie, dużo się od nich uczę, a do tego temat motywacji jest tylko dobrym początkiem znajomości. Potem są filmy, wystawy, wyjazdy itd.
To co mnie uderzyło, to ich wspólny mianownik – nadal są na etapie, na którym byli jak zaczynali interesować się motywacją. Pochłaniają kolejne książki, spędzają całe dnie na szkoleniach. Mają wiedzę i chętnie się nią dzielą z innymi. W towarzystwie znajomych brylują i uważani są za tych, dla których rozwój osobisty jest ważny. I to wszystko. To cały ich sukces. A w ich życiu nie zmienia się nic.
Przeraziło mnie to odkrycie. Przyspieszyłam kroku. Weszłam do mieszkania. Spojrzałam na swoją półkę z książkami i zadałam sobie trudne pytanie: czy odrobiłaś zadanie domowe? Ile z informacji, które przyswoiłaś, wprowadziłaś w życie?
Wniosek jest tylko jeden: lepiej kupić jedną książkę, pójść na jedno szkolenie i wyciągnąć z niej/ z niego wszystko co się da, niż pochłaniać stosy nowych pozycji. Bo każda książka, każde szkolenie podpowiada co zrobić, by wprowadzić zmianę, na której nam zależy. Dostajemy konkretne wskazówki, zadania, które musimy zastosować w życiu, by ta zmiana miała szansę zaistnieć.
W innym przypadku, traktujemy książkę, szkolenie jako opowieść o świecie, która dzieje się gdzieś, daleko stąd, i zasady tam panujące, są dla nas niedostępne.
Takie proste. Takie oczywiste. A jakie wymagające!
Mam wrażenie, że to konieczny warunek, by te zmiany mogły w nas zamieszkać na stałe i rozkwitać.
Pomysł na wprowadzenie w życie tego odkrycia już mam.
Zabieram się do pisania, a Was zostawiam z pytaniem:
Czy po przeczytaniu książki motywacyjnej (którą uważasz za wartościową), wprowadziłaś/ wprowadziłeś do swojego życia zawarte w niej wskazówki?
Napiszcie w komentarzu poniżej. Jestem bardzo ciekawa Waszych opowieści:)
Inspirantka