Jak zobaczyłam świąteczne ludziki, które zrobiła Ania, wróciły wspomnienia. 7 lat temu dostałam podobne,
od dzieci, z wielkim sercem, w podziękowaniu za pomoc przy jednej z akcji charytatywnych. Łezka pojawiła się
w moim oku ze wzruszenia. To chyba jeden z tych prezentów, który mogę zaliczyć do najcenniejszych. Pamiętam, że dostałam dwa ludziki, dlatego jednego wysłałam do bliskiej mi osoby. Zapakowałam do pudełka po zapałkach, do koperty z bąbelkami, i czego należało się spodziewać, doszedł w formie „do wyrzucenia”. Przetrwało tylko, lub aż serduszko. Ludziki Ani są inne, świąteczne, ale mają jeden punkt wspólny: są robione ręcznie i z potrzeby serca. Ujęły mnie, dlatego postanowiłam przedstawić Wam ich twórczynię, Anię Woldan.
Pracujesz na etacie, ale po 8 godzinach wracasz do domu, i co wypełnia resztę Twojego dnia?
(uśmiech) Najczęściej zaszywam się w moim malutkim pokoju z pistoletem w ręku. Tak, tak z pistoletem, ponieważ to moje podstawowe narzędzie pracy, nie zbrodni 🙂 I tworzę 🙂 Robię dla siebie i najbliższych ozdoby świąteczne. Uwielbiam ten klimat! Zasiadam do mojego sekretarzyka, zapalam lampkę, zapalam podgrzewacz w moim białym lampionie i przenoszę się do mojego magicznego świata: koralików, brokatów, wstążeczek:)
Mam przed sobą kilka wykonanych przez Ciebie ozdób i pierwsze pytanie, które mi się nasuwa dotyczy materiałów, z których są one wykonane. Jak je zdobywasz?
Przygotowuję się do tego, dużo wcześniej. Zbieram, kompletuje potrzebne materiały np. podczas regularnych spacerów po Saskiej Kępie. Jestem czujnym obserwatorem, więc jak tylko zauważę coś co mogę wykorzystać, wkładam do koszyka. Po szyszki, czy mech wybieram się do lasu w mojej rodzinnej miejscowości. Oczywiście wizyta w sklepie jest nieunikniona, obowiązkowo kupuję cekiny, korale czy wstążki. Mam ogromną słabość to takich zakupów, jak wchodzę do sklepu mam wrażenie, że te wszystkie „świecidełka” uśmiechają się do mnie już od progu 🙂
Kto oprócz Ciebie jest zaangażowany w zbieranie materiałów?
Bardzo się cieszę, że zadajesz to pytanie bo mogę wspomnieć o moich wspaniałych dziadkach! Bardzo mi pomagają, gromadzą dla mnie szyszki sosnowe
i modrzewiowe. Rok temu zrobiliśmy wspólnie 70 cm choinkę! To był nie lada wyczyn i zbiorowe dzieło:) Dziadzio z babcią zbierali szyszki, posegregowali je według wielkości. Dziadziuś zrobił także stelaże. A co najlepsze, zrobili to bez mojej wiedzy, po prostu znali moje plany i postanowili mi pomóc. Jak przyjechałam
i zobaczyłam te kartony szyszek i stelaże, aż się popłakałam z radości. Dodatkowo miałam najlepszą opiekę kulinarną:) Babcia dbała żebym miał energię do pracy. Mam cudownych dziadków, u nich zawsze jest sielanka, czuję się jakbym była w raju:) Niestety w tym roku ze względu na chorobę mojego dziadka, nie zrobimy choinek, ale za to będą inne, mniejsze ozdoby.
Pamiętasz od kiedy robisz ozdoby świąteczne?
Pamiętam, że jak byłam dzieckiem, to zdarzało mi się robić drobne stroiki. A tak na poważnie, to jest to drugi rok, kiedy z potrzeby serca, spędzam długie godziny na łączeniu na pozór nie pasujących do siebie elementów.
Moi najbliżsi często nie mogą uwierzyć, że z takich prostych elementów można zrobić stroik, czy ozdoby świąteczne.
Czym jest dla Ciebie ten czas spędzony na robieniu ozdób?
Hmm..wyciszam się, przenoszę się w zupełnie inny wymiar. Dobrze mi w tym magicznym świecie. To też swego rodzaju mój sposób na przygotowanie się do świąt. Robię coś, czym później dzielę się z innymi. To cudowne, że zrobione przeze mnie ozdoby, dekorują domy moich bliskich, pomagają im wprowadzić świąteczny klimat do mieszkania.
Zawsze sam na sam ze świecidełkami, czy zapraszasz bliskich do wspólnej zabawy?
To dość nietypowy sposób spędzanie wolnego czasu, i nie każdy lubi robić takie cuda (śmiech). Mam koleżankę, która lubi patrzeć jak sklejam szyszki, czy makaron. Jak sama mówi, że dzięki temu, że mi towarzyszy, wie jak bardzo jest to pracochłonne. Ostatnio przyszła odebrać swoje zamówienie, oczywiście zastała mnie z pistoletem do kleju na gorąco w ręku, wypiła herbatkę i zapytała czy może coś skleić. Oczywiście zgodziłam się. Pobiegła po krzesło do kuchni, usiadła obok mnie, i zaczęła tworzyć ozdoby świąteczne dla swojego chłopaka.
Jej zadowolonej miny nigdy nie zapomnę! To był bezcenny widok. Jak już zrobiła ozdoby, zapakowała w celofan, wywiązała kokardę i podsumowała: Aniu, u Ciebie jest jak u Świętego Mikołaja, tu jest wszystko! Dziękuję Ci, już dawno tak dobrze się nie bawiłam„. Dla mnie to także był powód do radości, obie siedziałyśmy
z uśmiechem od ucha do ucha, a moje serce było takie szczęśliwe! (radośnie westchnęła).
Mówimy o ozdobach, a mogłabyś powiedzieć co do tej pory zrobiłaś?
Dużo tego było, ale z takich najważniejszych to muszę wymienić kule i choinki z szyszek, anioły z makaronu, bombki z cekinów.
A masz taką, jedną, z której jesteś w szczególności zadowolona?
Jest w trakcie realizacji. Jak zrobię, to się pochwalę:)