Po co żyjesz?
Po co wstajesz codziennie?
Po co idziesz do pracy?
Po co realizujesz kolejne cele?
Po co to wszystko?
Rozmawiając ze znajomymi słyszę odpowiedź:
Jak to po co? By być szczęśliwym! To jest cel i sens naszego życia.
I tu zaczyna się pod górkę. Żyjemy po to, by być szczęśliwymi ludźmi, jasne, ale co tak naprawdę znaczy być szczęśliwym? Czy jest jedna definicja szczęścia? Oczywiście, że nie. Każdy z nas ma swoją, potrzebuje czegoś innego, by powiedzieć TAK! JESTEM SZCZĘŚLIWYM CZŁOWIEKIEM!
I właśnie od określenia sobie czym dla nas jest szczęście, warto rozpocząć dążenie do niego. Dlaczego? Bo można jechać autostradą przed siebie licząc na to, że przeżyjemy niezapomnianą podróż, ale wiedząc dokładnie dokąd zmierzamy – wybierzemy tylko te drogi, które doprowadzą nas do wymarzonego miejsca. Czy możemy zboczyć z obranej drogi? Co się stanie jak nie osiągniemy postawionego celu? Nic nie tracimy, ponieważ chcąc sięgnąć po księżyc, ewentualnie zdobędziemy jedną z gwiazd.
Rozkładając słowo „szczęście” na drobne elementy otrzymujemy odpowiedź – czego potrzebujemy do szczęścia (np. rodziny, domu, pracy marzeń). Następnie warto rozpisać małe kroki, które przybliżą nas do “szczęścia”.
Szczęście – suche słowa a rzeczywistość
Pisząc pracę magisterską, kilka lat temu, jeden z rozdziałów poświęciłam definicji szczęścia. Było tam sporo teorii, mądrych definicji. Ciekawa byłam jak suche słowa przekładają się na rzeczywistość. Zaczęłam przyglądać się otaczającym mnie ludziom. Patrzyłam na jakich fundamentach budują swoje życie. Chciałam zrozumieć z jakich elementów mogę tworzyć swoje. Uderzyły mnie skrajności. Jedni całe życie, wszystkie cele podporządkowywali rodzinie, inni na 200% byli w pracy i wspinali się po szczeblach kariery, inni oddawali się pasji np. podróżowania, była też grupa skupiona na wierze, religii, duchowości. I kiedy pytałam czy czują się szczęśliwi, słyszałam, że na pewnym etapie życia podjęli taką decyzję i są jej wierni. Tłumaczyli, że jeśli chcesz mieć rodzinę to nie ma tu miejsca na realizację zawodową, bo to się wzajemnie wyklucza, jeśli zależy Ci, by poznawać świat i rozwijać siebie, daruj sobie rodzinę, bo nic dobrego z tego połączenia nie wyjdzie. Słysząc to, widząc jak wygląda życie moich rozmówców, obudził się we mnie wielki sprzeciw. Przecież to bez sensu móc mieć tylko jeden element, jak ja potrzebuję każdego z nich. Zasmakowałam, zgłębiłam i wiem, że potrzebuję realizować się na wszystkich tych polach, tylko jak to zrobić? Zostałam z tym pytaniem. Wyostrzyłam zmysł obserwatora i przez kolejne lata czujnie przyglądałam się rzeczywistości, jednocześnie robiąc swoje (rozwijając się na każdej z tych płaszczyzn).
Szczęście – życie na 100%
I doszłam do etapu, gdy usłyszałam – nie musisz wybierać! Jak ktoś Cię zapyta czy chcesz kawę czy herbatę, możesz powiedzieć, że prosisz O KAWĘ I HERBATĘ! I nagle poczułam jakby olbrzymie, toporne drzwi się przede mną otworzyły – początek nowej drogi, na której drogowskazy pokazują mi ścieżkę do pełnego życia, CZYLI życia pełnią możliwości. Od tego momentu poznaję coraz więcej osób, które właśnie na takich fundamentach budują swoje życie, potwierdzają, że tak można. Dodając jednocześnie, że na różnych etapach, poszczególne sfery są na 1 miejscu, inne zostają w tyle, ale nie tylko warto, ale trzeba, by zachować równowagę w życiu dbać, pielęgnować każdą z tych sfer (np. będąc matką znaleźć czas dla siebie na swój rozwój, na uprawianie sportu czy podróże, rozwijając firmę dbać o relacje z przyjaciółmi, podróżować).
Jeden dzień – dobre życie
Dobrze, wiemy już że chcemy być w życiu szczęśliwi, określiliśmy czym jest dla nas szczęście, znamy elementy naszej układanki, które mają nam zapewnić życie na 100% w zgodzie ze sobą, swoimi potrzebami i talentami. To teraz przechodząc do podstaw – na jakich fundamentach budować każdy dzień, o co dbać, na czym sie skupiać, by osiągnąć szczęście? Odpowiedź znalazłam u Rumer Godden (1907-1998), brytyjskiej pisarki, która napisała: „każdy jest domem z czterema pokojami: fizycznym, umysłowym, emocjonalnym i duchowym. Zwykle mamy tendencję, by spędzać większość czasu w jednym pokoju, lecz jeśli nie wejdziemy codziennie do każdego pokoju, choćby po to by go przewietrzyć, to nie jesteśmy w pełni osobą”.
Długotrwałe sukcesy
Realizując swoje cele bardzo łatwo jest się wypalić, wpaść w wir pracy, zaczynać dzień od sprawdzania maila i kończyć dzień dopiero po wysłaniu ostatniego maila. Możliwe, że efekty naszej pracy będą satysfakcjonujące, ale tylko na krótką metę. Skupiając się tylko na rozwoju umysłowym, a zapominając o sporcie, relacjach z bliskimi i aspekcie duchowym, nawet największy sukces nie da tyle satysfakcji ile mógłby. Dlaczego? Ponieważ odbył się kosztem innych sfer, których realizacji potrzebujemy, by żyć pełnią życia. Dlatego teraz, planując nadchodzący tydzień w kalendarzu uwzględniam czas, by zadbać o zdrowie, o kondycję fizyczną (karnet na siłowni ponownie aktywowany) i pozostałe aktywności, które sprawiają, że czuję się szczęśliwa i gotowa do podejmowania kolejnych wyzwań.
A dla Was, czym jest szczęście? Kiedy czujcie się szczęśliwi?
fot. Pokadrowani