Miałam wielki głód, narastający apetyt na sztukę. Przeglądałam repertuar teatru, teatru muzycznego, galerii, i w tym momencie dostałam smsa: kino po pracy? Pomyślałam: dlaczego nie? Wybór padł na „Młodość”. W natłoku ostatnich „szybkich tygodni” słyszałam o tym filmie, gdzieś w przelocie oko zabłądziło mi na plakat, ale dopiero teraz nadszedł czas, by dowiedzieć się co kryje się pod tytułem „Młodość”.
Ten film doskonale opisują trzy słowa: muzyka, obrazy i słowa.
Ci, którzy widzieli poprzedni, wybitny film Paolo Sorrentino „Wielkie piękno” nie zawiodą się i tym razem. Włoch utrzymuje wybitny poziom artystyczny. Operuje podobnym językiem przekazu. W „Młodości” przeplatają się historie sześciu osób. Każda inna, każda wyjątkowa. To seria scen, które łączą się ze sobą, a jednocześnie pozostawiają dużą przestrzeń do osobistej interpretacji. Każdy może zaczerpnąć coś dla siebie.
Odbierałam ten film czysto obrazowo, a każdy kadr wnosił całą paletę emocji. Przykładowo:
# Emocje: padają słowa: Mówisz, że przeceniamy emocje, ale to nieprawda. emocje to jedyne co mamy.
# Mistrzostwo: kompozytor żyje muzyką i dla muzyki. odnajduje ją wszędzie: nadaje rytm kolorowym papierkiem, dyryguje przyrodą.
# Młodość – starość : czym się od siebie różnią? Sposobem patrzenia. Młodość – wszystko masz na wyciągnięcie ręki, patrzysz w przyszłość. Starość – z daleka widzisz przeszłość.
Co mogę Wam podpowiedzieć będąc już po obejrzeniu filmu „Młodość”?
– Jeśli chcecie zobaczyć ten film – koniecznie wybierzcie się do kina. Tych emocji, obrazów, muzyki nie sposób odebrać z małego ekranu komputera czy laptopa.
– Jeśli zdecydujecie się wybrać do kina na ten film – zastanówcie się dwa razy. Widziałam, że na sali kinowej wiele osób ziewało i sprawdzało komórki.
– Jeśli jednak wybierzecie się do kina na ten film pamiętajcie – idziecie na film, a nie do kina. Jeśli więc chcecie coś lekkiego na miły romantyczny wieczór – zmieńcie repertuar.
Dla mnie to było 118 wyjątkowych minut. W tym czasie byłam na koncercie, obejrzałam piękną wystawę obrazów, a także spędziłam cudny czas w górach. Powiecie, że mało mi trzeba do szczęścia. Dokładnie tak, wyszłam zrelaksowana, artystycznie zaspokojona i z kilkoma refleksjami w głowie:)
A czy Wam przypadł do gustu ten film?