Z nimi zawsze było wesoło. Spontaniczne wyjścia to był standard. Wystarczył jeden telefon, ok widzimy się za godzinę, i wyruszaliśmy przed siebie. Odwiedzaliśmy miejsca, do których sama nigdy bym nie dotarła: wystawy, wernisaże, projekcje filmowe, koncerty w miejscach, które nie istnieją na oficjalnej mapie imprez kulturalnych. Czasami nawet nie trzeba było wychodzić z mieszkania by poczuć się jak na wakacjach – hamak na balkonie? Dlaczego nie?. I relaks po pracy zapewniony. Podczas jednego z wieczornych wyjść, gdy byliśmy w większym gronie, padło hasło: rzucamy pracę i wyjeżdzamy w świat. Chyba nikt z obecnych nie potraktował tych słów poważnie, aż do momentu gdy kupili bilety na kolej transsyberyjską. Stało się. Wyruszyli. I ani myślą wracać do Warszawy, chyba że na wakacje.
Kama i Michał. Pozytywnie zakręceni. Nieprzewidywalni w najlepszym znaczeniu tego słowa.
Poznajcie ich.
Wiele osób marzy o dalekich podróżach, niewielu jednak ma odwagę podjąć to wyzwanie. Który moment jest najtrudniejszy?
Największą przeszkodą jest nasza głowa. Znajdujemy tysiąc wymówek i powodów dla których nie moglibyśmy wyjechać. Najtrudniej jest uświadomić sobie, że tak naprawdę taki wyjazd jest łatwy i wcale nie trzeba dużo pieniędzy. Wystarczy chęć i energia.
Kiedy marzenie stało się rzeczywistością?
Kiedy doszliśmy do wniosku, że bez względu na budżet, na pewno wyjedziemy.
Jaki był plan podróży? A gdzie rzeczywiście dojechaliście?
Plan kończył się właściwie na Mongolii. Nie chcieliśmy mieć ustalonej trasy, wystarczył ogólny zamysł. Pomysłem był dojazd do Fidżi. Nadal się go trzymamy, gdyż póki co dotarliśmy najdalej do Singapuru.
Początkowo mówiliście o rocznej podróży. Teraz mam wrażenie, że data powrotu jest mocno nieokreślona…
Nie wyobrażam sobie teraz przestać podróżować. Nawet wakacyjny pobyt w Polsce traktuję jak kontynuację podróży – stąd pomysł na miesięczny wyjazd wzdłuż wschodnich granic Polski.
Trzymacie się w życiu planu czy raczej przywiązani jesteście do słowa „spontan”?
Tak jak wspomniałam, nie istnieje dla nas życie według określonego planu. Wiele podróżników woli mieć dokładnie zaplanowane dni a nawet godziny ale my postanowiliśmy po prostu improwizować. Nie żałujemy, gdyż często w ten sposób można wylądować w zupełnie nieznanych miejscach.
[cincopa AYHA-Q71ZCDD]
Które z miejsc zachwyciło na tyle, że chcecie tam wrócić?
Mongolia to mój numer jeden. Przepiękny kraj, który uzależnia. Przyroda, wolność, niezależność, konie oraz spanie pod gołym niebem. Mało już zostało takich miejsc na ziemi. Numer dwa to Japonia. W Tokyo byliśmy tylko przez tydzień, ale wystarczyło w zupełności aby utwierdzić nas w przekonaniu, że warto do Japonii wrócić i poznać ją lepiej. Wszystko tam wydaję się być inne, warte poznania.
Zapamiętałam wpis Michała z bloga: Podróżowanie po Europie jest zupełnie inne, wszystko wydaje się bardziej znane, łatwiejsze. Mniej jest rzeczy, które zaskakują, podróż na ogół ogranicza się do przemieszczenia z jednego dużego miasta do drugiego, ze stolicy do stolicy, pewnie z lenistwa, bo łatwiej, szybciej, wygodniej, a przecież cala esencja każdego kraju jest zupełnie gdzie indziej. No właśnie w czym tkwi esencja każdego kraju?
Duże miasta są jak dobrze skomponowane dania, jedząc je jesteśmy w stanie wyodrębnić składniki, z których zostało zrobione. Powiedzmy przełamaniem smaku dla niedosmażonego steka, gdzie czuć mięso wymieszane z krwią będą warzywa. Z podróżowaniem po stolicach jest podobnie, ja nie poszukuję idealnie skomponowanego dania, chce wyszczególnić z niego składniki i sprawdzić jak smakują oddzielnie.
Kama i Michał gośćmi programu Pytanie na śniadanie – zobacz jak poradzili sobie z tym wyzwaniem!
Mówi się, że podróże kształcą. Czego Wy uczycie się podczas swoich wyjazdów?
Dystansu do życia, do codziennych problemów. życia z dnia na dzień, spontaniczności. Poznajemy inne kultury, uczymy się ich. Świat jest zróżnicowany i dlatego tak ciekawy i warty odkrywania.
Kama napisałaś na blogu There are always two sides of each story, each place. No właśnie jakie dwie strony podróżowania widzisz?
Ta turystyczna, powierzchowna strona, którą poznaje większość osób oraz ta głębsza, prawdziwa, która wyłania się dopiero po pewnym czasie podróżowania w danym kraju/miejscu. Nie potrafię w parę dni poznać miasta/kraju/osoby – na to zawsze potrzeba więcej czasu i chęci.
Macie momenty kiedy marzycie by znaleźć się w Polsce, w swoim domu, z przyjaciółmi, przy dobrej kolacji?
Na szczęście Skype ułatwia kontaktowanie się, ale zdarzają się chwile, w których chcielibyśmy teleportować się do Polski – na przykład aby najeść się do syta podczas Świąt Bożego Narodzenia, spędzić urodziny wśród przyjaciół i rodziny.
W swoim mieszkaniu w Szanghaju mieliście ścianę inspiracji, co na niej umieszczaliście?
Nazbierane podczas podróży ciekawostki z pchlich targów, gazet oraz poznanych osób.
Wolność uzależnia?
I dodaje skrzydeł. Kto raz jej zasmakował nigdy nie będzie potrafił powrócić do ograniczającej codzienności.
I have from Kiwi Niedzwiedz on Vimeo.