Informacja, że TVP 1 rezygnuje z Wieczorynki, mocno mnie zasmuciła. Sama nie rozumiałam skąd u mnie niezgoda na tę decyzję. Przecież nie zasiadam przed telewizorem regularnie o 19:00, nie oglądam bajek, a jednak ta wiadomość długo nie mogła mnie opuścić. Głośno wygłaszałam swoje niezadowolenie. Hallo! Przecież Wieczorynka to nieodłączna część TVP. Tak jak i porządek wieczoru: 19:00 bajka dla dzieci, 19:30 bajka dla dorosłych (Wiadomości). Reakcje znajomych były różne. Jedni mnie popierali, inny twierdzili, że dobranocka straciła na znaczeniu i nie ma co płakać. Przecież teraz jest internet, kanały z bajkami, filmy na DVD, więc po co komu dobranocka?
Wielką moc Wieczorynki odkryłam niedawno, bo jakieś 4 lata temu. A wszystko zaczęło się od pytania mojego bratanka: Ciociu obejrzysz ze mną bajkę?. A że mój chrześniak ma oczy tak piękne, że po prostu nie można mu odmówić, uległam. Z czasem polubiłam te 30 minut odskoczni od rzeczywistości. Doceniłam rolę bajki, pięknie stworzony świat, i te płynące z niej proste przekazy. Dotarło do mnie, że to te same cenne drogowskazy, po które sama często sięgam. Głos dziecka odezwał się we mnie. Przemówił głośniej niż zawsze.
Kilka dni temu powrócił. Podczas spaceru po Warszawie spotkałam Przytulankę. Przybrała postać Misia, który jest tak duży, że każdy, nawet najbardziej zabiegany pracoholik oderwie swój wzrok od iPhone i spojrzy na niego. Bohater z dzieciństwa, o znacznie powiększonych rozmiarach, przez cały tydzień odpoczywał w innych częściach stolicy. Jednego dnia był na Placu Zbawiciela, następnego zaś można go było spotkać pod Pałacem Kultury i Nauki. Wszędzie gdzie się pojawiał, wywoływał uśmiech przechodniów i tysiące pytań: Po co? Dlaczego? Kto za tym stoi? Czy to żart a może nowy mieszkaniec stolicy?. Rozweselał warszawską przestrzeń. To jedna z tych akcji, która ukazuje jak różne oblicza ma Warszawa, jak odmienne stylistycznie projekty dzieją się w tej przestrzeni, często obok siebie.
A to wszystko dzięki kreatywnym ludziom, którzy dalecy są od szablonowych działań. Po raz kolejny Fundacji Form i Kształtów zawdzięczamy działanie z pogranicza designu, instalacji i performansu, które pokazuje, że przestrzeń miejską można ożywić. Mam wielką nadzieję, że „wirus” puszczony w miasto przez autorkę akcji, Izę Rutkowską, pozostanie z nami długo. Jeśli jeszcze nie zdążyliście przywitać się z Misiem nic straconego! Już 28 września, na Polach Mokotowskich, odbędzie się oglądanie gwiazd z tą właśnie Przytulanką. Przebieg spotkania zależy tylko od Was. Możecie zatrzymać się, popatrzeć i pójść dalej, możecie sprawdzić wytrzymałość wykonania, zrobić sobie z nią zdjęcie lub po prostu przytulić się. Bez wątpienia wędrujący po mieście Miś, budzi pozytywne uczucia.
Wróciłam myślami do najmłodszych lat i tak sobie myślę, że chyba każdy miał pluszowego przyjaciela w dzieciństwie, którego nie opuszczał na krok. Mogły to być duże, małe, maleńkie misie, lalki bądź inne zabawki. Te, które przetrwały do dziś, zajmują ważne miejsce w domu. Niezwykłe są chwile kiedy dziadkowie pokazują je swoim wnukom mówiąc: „zobacz tym misiem bawił się twój tata”. I nikogo nie dziwi grymas na twarzy i błyskawiczne stwierdzenie 6 latka „tato, serio?. Takim brzydkim misiem się bawiłeś?. Eee to mój jest ładniejszy”. A w tym samym momencie na twarzy ojca pojawia się uśmiech i powrót, do przymglonych przez czas, bezcennych chwil.
Podsumowując: każdy ma w sobie coś z dziecka, tylko czasami o tym zapominamy. Lubię takie pobudki. A Wy? Chociaż może nie wszystkie. Jutro czeka mnie bardziej przyziemna jej forma, budzik się nazywa. Dlatego już teraz mówię Wam dobranoc razem z bohaterem jednej z bajek. Pamiętacie?
fot. materiały prasowe