Uwielbiam kobiety, które nie przyjmują utartego stwierdzenia, że „coś” jest generalnie dla mężczyzn. Kiedy słyszą takie słowa, działa to na nie bardzo motywująco. Tylko dla facetów? Niezły żart. Przecież nikt oficjalnie nie powiedział – płci pięknej wstęp wzbroniony! I trenują dwa razy więcej by pokazać, że w kobietach tkwi siła. Jedną z nich jest Justyna. Silna osobowość, którą wręcz fascynują „męskie” sporty i za każdym razem nie ukrywa swojego oburzenia, gdy słyszy „tylko dla mężczyzn”. Ostatnio wypomniała jednej z firm, że w projektowaniu ubrań sportowych dyskryminuje kobiety. Przecież na żaglu one także mogą wyglądać sexy. Tak, bo jej największą miłością od 10 lat są żagle.
Kobieta, która inspiruje i motywuje mnie do działania – Justyna Orzech! Właśnie przygotowuje się do ważnego rejsu. Ale zanim zamieni ląd na morze – przy kawie i smakowitym ciastku opowie nam o Żaglach.
Żagle to dla mnie…sposób na życie, spędzenie wolnego czasu, poznania ludzi, świata i samej siebie.
Jako zodiakalny Lew rewelacyjnie czuję się … w roli przywódcy stada, osoby decyzyjnej z wszelkimi przywilejami i konsekwencjami tego stanowiska.
Wynik zdawalności moich kursantów to… 100% w każdej grupie wiekowej ufff …
Wyruszając w rejs morski na 30 mężczyzn jest 10 kobiet. Często to dziewczyny żeglarzy zaciągnięte większą lub mniejsza siłą na wspólną wyprawę. Zdarzają się oczywiście wyjątki- to dużo zależy od danego klubu lub stowarzyszenia żeglarskiego. Większy odsetek dziewczyn spotkać można na obozach dla dzieci w charakterze instruktorek i skipperów mazurskich.
Żagle mogą być sposobem na życie. Opłacą rachunki i wyślą na rewelacyjne wakacje. Od pewnego poziomu (instruktor, sternik morski) można na żaglach zarobić, ale kokosy to nie są- raczej studenckie kieszonkowe na browarek. Prawdziwe pieniądze zaczynają się od poziomu Kierowników Obozów w dużych Szkołach Żeglarskich i firmach zajmujących się aktywnym wypoczynkiem dzieci i młodzieży. Sternicy morsy mogą też zarabiać jako „taksówkarze- dorożkarze” w Euro na ciepłych morzach.
Kiedy mówię znajomym przy winie, że obejmę stanowisko Starszego Wachty… robią zakłopotaną minę bo nie mają pojęcia co to jest hehe. Starszy wachty na żaglowcach jest mianowany przez oficera/ organizatora rejsu jako najbardziej doświadczony spośród żeglarzy swojej grupie. Pomaga swojemu oficerowi w organizacji pracy na pokładzie, przydziela stanowiska podczas wacht morskich i portowych. Można go nazwać takim „ogarniaczem” ludzi i łącznikiem załogi z wyższą rangą oficerami. Na żaglowcu, na który się wybieram obowiązuje podział na 4 wachty więc jest 4 oficerów i 4 starszych wachty- jestem jedyną wśród nich wszystkich dziewczyną (muszę tu jednak oddać honory mojej kochanej koleżance- żeglarce Dorotce Jeziorowskiej, która zrezygnowała z tego stanowiska na rzecz swojego taty, uważam, że to piękny gest). Ostatnio dostałam bardzo schlebiającą mi propozycję objęcia tego stanowiska podczas zbliżającego się rejsu na 42 osobowym s/y Kapitanie Burchardtcie do Afryki. Duma rozpiera.
Już za parę dni… wyruszam na niezwykłą przygodę żaglowcem, trzymasztowym szkunerem gaflowym s/y Kapitan Borhardt. Startujemy w hiszpańskiej Maladze, malowniczym mieście leżącym na południu Andaluzji a naszym celem jest wybrzeże Afryki a dokładnie port Melilla- zamorskie miasto Królestwa Hiszpanii o szerokiej autonomii. Podróż kończymy w Alicante. Płynę z ukochanymi studentami z Akademii Górniczo Hutniczej z Krakowa pod hasłem „Znaczy AGH”.
Nazwa rejsu nawiązuje do swoistej biblii każdego polskiego żeglarza … czyli książki napisanej przez Kapitana Karola Olgierda Borchardta „ Znaczy Kapitan”. W książce tej autor opisuje swoją służbę na przedwojennych polskich żaglowcach, taktykę szkolenia młodej kadry marynarzy oraz przedstawia postać swego niedoścignionego wzoru: ideału lidera i żeglarza czyli Kapitana Mamerta Stankiewicza- legendę polskiej marynarki handlowej. Rejs ma mieć charakter szkoleniowo- stażowy. Jako kadrze zależy nam na wpojeniu studentom idei tradycyjnego żeglarstwa morskiego. Będziemy przestrzegać kodeksu i wiekowych obyczajów: szacunek względem bandery, wybijanie „szklanek” (to regularne, cogodzinne bicie w dzwon okrętowy), praca w systemie wachtowym czyli oczywista hierarchia pokładowa.
Dzień na żaglowcach generalnie wygląda tak: 4 godziny pracy 8 godzin odpoczynku. W trakcie wachty nawigacyjnej, odpowiada się za sterowanie i utrzymanie kursu oraz bezpieczeństwo żaglowca. Prowadzi się też obserwacje, wyznacza kurs na mapie, nasłuchuje na radiu albo obsługuje żagle. Każdy znajdzie dla siebie mniej lub bardziej wciągające zajęcie. Ja najbardziej lubię prace na mapach, które wypierane powoli przez radary, GPS i inne dogodne urządzenia są jakimś takim zewem przeszłości. Co cztery dni przypada wachta kambuzowa. Tego dnia nie ma się wachty nawigacyjnej i jest się do całkowitej dyspozycji Kuka, któremu pomaga się w przygotowaniu posiłków i sprzątaniu.
Moim pragnieniem jest … by członkowie wachty, którą dostanę pod opiekę też poczuli tego bakcyla i zapragnęli cofnąć się w czasie do okresu, gdzie wody były pełne pięknych drewnianych fregat i jeszcze piękniejszych oficerów w mundurach haha No, ale możliwe, że wówczas jakiś zabobonny bosman nie wpuścił by mnie na pokład ehhh… życie.
Ten rejs jest wyjątkowy ponieważ…to będzie piękna klamra na moje dziesięciolecie w tym biznesie- pierwszy rejs w życiu odbyłam w wieku 17 lat i to właśnie na bardzo podobnym żaglowcu s/y Zawisza Czarny.
Justyna zakończyła nasze spotkanie akcentem muzycznym. Ja także podrzucam Wam tę nutę. Poczujcie jak bawią się i śpiewają miłośnicy żagli.
Pingback: Inspirantka | AGHsailors()