Temat podróży jest i będzie częstym gościem na moim blogu. Po tym, jak po raz pierwszy wspominałam Wam o nowej formie podróżowania, którą odkryłam: Bla Bla Car, długo zastanawiałam się czy to coś dla mnie. Być może wielu z Was, miało podobne przemyślenia. Powodów moich wątpliwości było kilka. Myśląc o podróży, biorę pod uwagę bus/autobus, na dalszych trasach samolot. Kiedy planuję wyjazd z przyjaciółmi lub rodziną, dopiero wtedy samochód pojawia się jako jedna z możliwych opcji (ja jako pasażer oczywiście).
Jedną z zalet podróży busem/autobusem jest możliwość spotkania ciekawych ludzi. Często zdarza mi się usiąść obok ‘właściwej” osoby, czyli takiej, która chętnie porozmawia i podzieli się swoim kawałkiem świata. Od słowa do słowa buduje się opowieść życia, wspomnienia, marzenia przeplatają się z teraz i tu. Takie spotkania sprawiają, że 5 godzin podróży mija bardzo szybko, i zamiast zmęczenia jest radość ze wspólnie spędzonego czasu. Podróż samolotem? Widzę same plusy. Uwielbiam. To tyle w tym temacie.
I jak tu pomiędzy bus/autobus/samolot wprowadzić podróż z nieznajomym? W pierwszym momencie brzmiało to dla mnie dość abstrakcyjnie. Z każdym kolejnym, nabierało sensu. Zajęło mi chwilę nim zdecydowałam się spróbować. Jak się przygotowałam? Sprawdziłam dokładnie profile osób oferujących podróże i zrobiłam selekcję: ten nie ma zdjęcia – odpada, ta ma mało rekomendacji – odpada, ten za młody (pewnie jeździ bardzo szybko) – odpada, ten jest w serwisie od tygodnia więc jest mało wiarygodny itd. Znajomi, którzy mają już za sobą nie jedną podróż z blablacarowcami, mieli ze mnie niezły ubaw (z pewnością, wielu z Was, także uśmiecha się szeroko w tym momencie), ale co tam!
Finał był taki, że podjęłam wyzwanie i wyruszyłam w pierwszą swoją podróż z Warszawy do Krakowa z nieznajomym blablacarowcem:) Zadzwoniłam, umówiliśmy się w jednym z centralnych punktów Warszawy. Start zaplanowany był na godzinę 17:00, dokładnie o 17:00 Maciek (kierowca, którego wybrałam) zadzwonił do mnie informując, że utknął w korku, ale za maksymalnie 10 minut podjedzie. Jak powiedział, tak się stało. Podjechał, wysiadł, przywitał się, doszła do nas jeszcze jedna dziewczyna i wyruszyliśmy w drogę. Z Magdą, która do nas dołączyła, rozmawiali jak starzy znajomi, w końcu zapytałam, jak długo się znają. Okazało się, że tydzień wcześniej razem jechali do Warszawy. Aha – pomyślałam – czyli kontaktowi i otwarci na rozmowę ludzie, uf, jest plus – odetchnęłam z ulgą. Zapomniałam dodać, że zanim wsiadłam do samochodu, chcąc zachować ostrożność (podobnie jak bohater mojego wywiadu) poprosiłam o możliwość zrobienia zdjęcia numerów rejestracyjnych i wysłałam do mojego A., by wiedział z kim podróżuję.
Zatem pierwsze wrażenie: jest dobrze. I co się okazało? Po pół godziny wspólnej jazdy rozmawialiśmy we trójkę jak starzy znajomi, zaczęliśmy od tematów totalnie neutralnych, przechodząc powoli do bardziej konkretnych zakamarków świata. Okazało się, że mamy wspólne zainteresowania, podobne obszary poszukiwań w życiu zawodowym. Doszło do wymiany wizytówek. Kto wie, co z tego wyjdzie w przyszłości:) Jedno jest pewne, jak będę ponownie wybierać się do Krakowa i znajdę przejazd oferowany przez Maćka chętnie skorzystam z możliwości wspólnego podróżowania. Podsumowując: jeśli mnie zapytacie ile trwała podróż, nie odpowiem, bo straciłam rachubę czasu. To chyba najlepszy dowód na to, że podobnie jak w przypadku „właściwych” osób spotykanych podczas podróży autobusem, tutaj także miałam takie towarzystwo. Może po prostu mam szczęście do ludzi?
Po kilku dniach chciałam usiąść i napisać ten post, ale zadałam sobie pytanie: czy rzeczywiście ten jeden wyjazd może spowodować, że ogólnie stwierdzę, że ten sposób podróżowania jest ok? To raczej nie w moim stylu. Pomyślałam – napiszę post dopiero po 3 różnych trasach i wrażeniach ze wspólnego podróżowania. Kolejna okazja nadeszła dość szybko, trasa Warszawa- Bielsko Biała, szybko sprawnie, spokojnie i w miłej atmosferze. Trzecie, decydujące podejście, było podobne do pierwszego, inspirujący ludzie, totalnie różni ode mnie, ale chętni do rozmowy. Na początku była angażująca dyskusja, potem każdy oddał się swoim przemyśleniom, a pod koniec trasy powróciliśmy do rozmowy. To był typ ludzi, według klasyfikacji portalu, Bla-bla czyli sympatyczni i rozmowni, ale bez potrzeby ciągłej konwersacji.
Podsumowując: polecam. Wiem, że różni są ludzie, i każde doświadczenie może być inne. Ale śmiało mogę powiedzieć na podstawie 3 podróży, że ludzie, których poznałam, oferowali wspólny przejazd nie tylko z uwagi na obniżenie kosztów, ale przede wszystkim na możliwość spędzenia czasu w dobrym towarzystwie. Bądźmy szczerzy: zamknięci w sobie, aroganccy kierowcy, zapatrzeni w czubek swojego nosa, nie mają w sobie na tyle uprzejmości i otwartości, by zaproponować podwózkę koleżance z pracy, a co dopiero nieznanej osobie:)
Zatem bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że planując następny wyjazd, wejdę na www i sprawdzę z kim mogę wyruszyć w podróż.
Ps. Powoli wracam do roli kierowcy, jest szansa, ze niebawem ja zaproponuję mój przejazd, bądźcie czujni, może tam właśnie się poznamy 🙂
Czytaj także: Tanie podróżowanie w wybornym towarzystwie
fot. flickr