Na mapie moich myśli istniały cztery punkty: Krosno, Kraków, Lublin, Manchester. Będąc w jednym z nich telefonicznie, mailowo czy choćby przez łącza myślowe byłam w kontakcie z pozostałymi. Mimo sporych odległości starałam się w miarę swoich możliwości być w nich i dla nich. To takie moje miejsca, na spotkanie z którymi niecierpliwie czekam. Poznając nowych ludzi często słyszę pytanie: skąd jesteś? To pytanie pociąga za sobą dłuższą wypowiedź. Przedstawiam się przez pryzmat tych czterech miejsc stawiając znak równości pomiędzy nimi. Podczas jednej z październikowych rozmów telefonicznych Ania poprosiła o update z ostatnich tygodni. Wysłuchała, po czym zapytała wielce zdziwionym głosem „a dlaczego nic nie mówisz o Warszawie? przecież to tam teraz mieszkasz, prawda?”… i tu zapadła cisza. Padło następne pytanie „Dużo podróżujesz, zwiedziłaś wiele zakątków świata. Co sprawia, że uważasz te cztery miejsca za swoje?” Wprost uwielbiam rozmowy z Anią. Wbija słowa w czułe miejsca, zmuszając do myślenia. Tym razem odpowiedz sama wypłynęła w potoku słów i emocji „to ludzie i moje miejsca czynią z pozoru zimne i ponure miasto – moim”. A gdzie w takim razie jest Warszawa? –zapytała nieśmiało.
Przyjazd do zupełnie obcego miasta dla jednych jest wyrazem głupoty, dla innych wyrazem odwagi. Z niemałą skromnością muszę przyznać, że do żadnej z tych grup nie śmiem się zaliczyć. I co z tego, że wszystko dookoła wieje chłodem, co krok pytam o drogę, gubię się w przejściach podziemnych, nawet nie wiem gdzie podają dobrą kawę? Przyjechałam, jestem, poznaję. Teraz i tu dzieje się świat. Właśnie tu poznaję siebie na nowo. Jestem – inna niż byłam, zupełnie odmienna od tej, którą się staję. Obcej przestrzeni dzień po dniu nadaję kształt. Wilanów, Praga, Saską Kępa, Marszałkowska dotąd znane tylko z opowieści – nagle stają się punktami mojej realności.
Gubię się w stolicy. Każdy rozsądny człowiek przyjeżdżając do nowego miasta kupuje mapę. No cóż, nie uczyniłam tego i, co gorsza, nie mam tego w planach. Po prostu – nie lubię podróżować z mapą. Zamiast tego, od listopada poznaję Warszawę podążając szlakiem teatrów. Przy drobnej pomocy jakdojade.pl nie straszne są mi dalsze lub bliższe dystanse. Praga – Teatr Praski, ul. Otwocka 6, Wola – Teatr na Woli ul. Kasprzaka 22, Ochota – Och teatr ul. Grójecka 65, Śródmieście: Teatr Bajka, ul. Marszałkowska 138, Targówek – Teatr Rampa… Zaledwie kilka miesięcy oswajam się z repertuarem warszawskich teatrów, ale jedno już mogę powiedzieć – to tutaj odkryłam teatr. Jego różnorodność i gamę emocji, której pozwala doświadczyć. Aktora w miejscu, gdzie może zaprezentować swoje prawdziwe aktorstwo. Na deskach teatru nie ma miejsca na kłamstwo, ani na magię szklanego ekranu. To prawdziwy egzamin. Zarówno dla teatru jak i jego aktorów. Do Teatru na Woli mogę iść w ciemno na każdą sztukę. Żałuję, że tego samego nie mogę powiedzieć o innych. Niestety, podczas moich podróży teatralnych nie obyło się bez rozczarowań, ale do tego tematu jeszcze powrócę.
Faktem jest, iż bogata oferta teatralna stolicy w połączeniu z moją ciekawością świata teatru owocuje. Uważam, że to moje nowe zauroczenie upoważnia mnie do wyrazu uznania dla Warszawy. Teatr, od kiedy pamiętam, był miejscem rzadszych lub częstszych wizyt, ale nigdy dotąd nie oczarował mnie na tyle, bym z utęsknieniem czekała na kolejne spotkanie. Nie inaczej jest dzisiaj. Za 40 minut rozpoczyna się spektakl Tyle miłości w Teatrze Buffo. Nowe miejsce na mojej mapie czeka na odkrycie. Idę więc. Spóźnienia są niedopuszczalne.
Kończąc, odpowiem tylko na pytanie Ani. Moja Droga, jest marzec. W Warszawie budzi się wiosna. Zapomniałam o zmianie czasu na letni i zaliczyłam spóźnienie na zajęcia. Bywa. Ja i Warszawa? Zaczyna iskrzyć między nami. Stolica otrzymała dużą dozę zaufania. Właśnie trwa jej niepowtarzalny czas. Pakuj walizkę i przyjeżdżaj. Czekamy!
Ps. Polecam: