Dla mnie, jako 100% humanistki, wszystko co wiąże się z technologią, wydaje się być „czarną magią”. Na etapie tworzenia oczywiście. Ponieważ po gotowe gadżety, sięgam z wielką przyjemnością. Daleko mi jednak do tych, którzy kupują każdy gadżet, który jest na topie. Ostatnio podsłuchałam rozmowę w autobusie dwóch „trendy” studentów (wyglądali jak z innego świata), jeden zaczął się śmiać z kolegi, który właśnie chwalił się nowym telefonem: dzieciak z ciebie jak nic, tylko zabawki droższe kupujesz. Popatrzyłam na nich raz jeszcze i w sumie dużo było racji w tym, co powiedział. W każdym wieku lubimy się otaczać zabawkami, z czasem zmieniają swoją formę i cenę:)
Ja i technologia. Jak tylko dowiedziałam się, że gościem styczniowego Creative Mornings będzie młoda programistka, która pasjonuje się technologią, zawahałam się, czy to spotkanie jest kierowane właśnie do mnie. Po gotowe dzieła programistów sięgam, ale ich działania „od kuchni” były daleko poza moim kręgiem zainteresowań. Pomimo wszystko, poprzez śniegi i zaspy, dotarłam na spotkanie. Łyk porannej kawy postawił mnie na nogi. Usiadłam i z wielka otwartością weszłam w świat, o którym opowiadała Ola Sitarska. Wyszłam ze spotkania i dopiero wtedy dotarło do mnie, co tam się wydarzyło i dlaczego mam taki uśmiech na twarzy.
Marzenia urzeczywistniane od dzieciństwa. Ola jest szczęściarą, ponieważ od najmłodszych lat robi to, co lubi. W wieku 15 lat stworzyła swoją pierwszą grę dla nastolatek. Co więcej! Zarabia na tym co lubi i konsekwentnie szlifuje swoje umiejętności. Ma szeroko otwarte oczy i wykorzystuje szanse, które się pojawiają. Brała udział w wielu warsztatach, projektach, gdzie zgłębiała tajniki programowania. Cały czas wyznacza sobie nowe cele, do których dąży. Ma na swoim koncie bardzo udane startupy i głowę pełną pomysłów na kolejne działania. Otwarcie mówi o tym, że nie boi się popełniać błędów. Przyznała, że jeden z projektów, nad którym pracowała rok, nie wyszedł, pomimo tego, że został bardzo starannie przygotowany. Jaki wniosek? Niektóre błędy należy popełniać wcześniej. A ona dzięki temu, że jest młoda, wie, że może sobie pozwolić na realizację swoich pomysłów bez większej obawy przed porażką. Bo czym jest porażka? Nauką. Efekty? Aktualnie prowadzi firmę produkującą 3 gry internetowe FashionStyle.pl, a także IssueStand.com, firmę tworzącą produkty mające ułatwić wydawcom publikowanie magazynów na tabletach.
Więcej o Oli i całym spotkaniu dowiecie się z filmiku ze spotkania, który już niebawem dostępny będzie na stronie creativemornings.com.
To co „wzięłam” sobie z tego spotkania to podejście Oli do nowych projektów. Zasada brzmi: rozkochaj w swoim projekcie małą grupkę osób. Jeśli oni uwierzą w sens twojego działania, w ślad za nimi pójdą inni. I pierwsza, podstawowa zasada każdego działania: jeśli to co robisz powstaje z pasji, jest bezcenne. To hasło pojawia się na każdym spotkaniu i myślę, że jest to wspólny mianownik gości zapraszanych na kreatywne poranki.
Zapytacie z pewnością, czy warto było, pomimo zasp i niesprzyjających warunków pogodowych, wziąć udział w kreatywnym poranku? Moja odpowiedź jest jednoznaczna – TAK!
Mogę podzielić się z Wami od razu efektami tej godziny spędzonej w Teatrze 6. piętro:)
1.Poznałam Kasię, pasjonatkę fotografii, z którą właśnie opracowujemy wspólny projekt.
2. Ola przekonała mnie, że druk 3D, może być w zasięgu moich możliwości. Poważnie rozważam udział w szkoleniach, które Ola planuje zorganizować – makerland.org. A poniżej możecie zobaczyć wynik mojej pierwszej próby zmierzenia się z technologia 3d: motylki 🙂
Warto było wyjść z domu i otworzyć się na nowe inspiracje!
Bardzo dziękuję Ani i całej jej załodze, za organizację Creative Mornings. Co miesiąc przedstawiają nowe osoby, które motywują do działania i swoim przykładem pokazują, że „sky is the limit”.