„Jak pięknie jest rano, gdy jeszcze nie wszystko się stało, i wszystko może się stać, tylko brać.”
O poszukiwaniu inspiracji.
Po kilku godzinach walki ze sobą byłam o krok od słowa – koniec, dzisiejszy dzień spisuję na straty. Włączę serial, zrobię kawę, owinę się w kocyk i po prostu będę robić nic. Lubię takie dni, ale litości, nie dzisiaj! Podjęłam walkę. Nic. Jedna kawa, druga kawa, szło mi coraz lepiej. Zanurzyłam się w tekście opowiadającym o Listach Osieckiej i Przybory. Osiecka zawsze była mi bliska. Od kilku miesięcy staje się coraz bliższa.
Nagła zmiana warszawskiego adresu przyszła tak szybko, że nawet nie było czasu na dogłębną analizę nowego lokum. Znana wyłącznie z piosenek: Saska Kępo witaj! Dobra energia mieszkania urzekła. Na dodatkowe pytania nie było czasu. Wrzucona w wir wydarzeń po prostu byłam. Jeden spacer po Saskiej, pyszna kawa, poszukiwanie apteki, roweru; i tak dzień po dniu oswajałam się z jej, międzynarodowymi w nazwie, ulicami. Z czasem wizyty na Francuskiej powoli stawały się zwyczajem. Aromat kawy, urzekający widok za oknem, przyjazne dźwięki – to takie moje „stop” na klawiaturze codzienności. W tej oprawie smakuje wybornie.
Spacer śladami Osieckiej
Nadeszło długo oczekiwane spotkanie. Ewelka odwiedziła mnie w moim nowym punkcie świata. I właśnie przy tej pysznej kawie na Francuskiej rozmowa zeszła na nasze pracownicze, wzięte prosto z kryminału, wakacje w Anglii. Takich wydarzeń się nie zapomina. Jak 20-latki poradziły sobie z rzeczywistością, z którą przyszło im się zmierzyć? Pozostały wspomnienia i piosenki Osieckiej. Piosenki, które nam tam towarzyszyły i były powodem niezadowolenia współpracowników. W sumie trudno im się dziwić, w końcu obraz dwóch młodych Polek, które zamiast narzekać na pracę, pracując śpiewały i to w zupełnie niezrozumiałym przez nich języku mógł być dla nich dziwnym doświadczeniem. Tak, to te same kobiety, które zapytały nas, czy w Polsce mamy samochody i domy.
Niemożliwe stało się możliwe.
„Życie nie stawia pytań, życie po prostu jest…
Czasem zębami zgrzyta, a czasem łasi się jak pies.”
Po 5 latach od tych pamiętnych wakacji, spacerowałyśmy ulicami Saskiej Kępy i odtwarzałyśmy nasz angielski repertuar. Muzyka przeniosła nas w czasie. Powróciły wspomnienia, ówczesne historie, których ciąg dalszy, bądź jego brak, był nam już znany. Brakowało nam tylko jednej piosenki – hitu tamtych wakacji. Poszukiwania nie należały do prostych. To była perełka, którą odkryłyśmy w Anglii, niezapisana na żadnej ze znanych nam płyt Anny Marii Jopek. W treści smutna piosenka, z melodyjną nutą i pięknym głosem Ani, towarzyszyła nam na codziennej trasie Colchester – Maningtree. Niemożliwe stało się możliwe. Tak samo jak pragnienie, które pojawiło się właśnie podczas tych wakacji. Studia w Anglii? Marzenie jedno z wielu, plasujące się na jednej z ostatnich pozycji możliwych do realizacji. 5 lat później ja wspominam pobyt w Manchesterze z łezką w oku, a Ewelka pakuje powoli walizki do Londynu. Niemożliwe?
Na tropie kolejnych marzeń…
Dzień po dniu, miesiąc po miesiącu odkrywam kolejne magiczne miejsca na Saskiej Kępie. Oprowadzam po niej przyjaciół i za każdym razem słyszę „to inny odcień Warszawy, odmienny od tego, który znaliśmy”. I to brzmi jak największy komplement. Wielkość i różnorodność stolicy, pozwala każdemu znaleźć przyjazne miejsce. I teraz wiem, że tutaj odkrywam nowe oblicze tego miasta. Tutaj niebo jest inne, i powietrze jakieś takie twórcze! To tak, jak małe spotkanie przy kawie z Osiecką, która siedzi nieopodal przy stoliku i pisze…
„Oceany czarnej kawy zastygły między nami.
Rozbitkowie w filiżance kawy
Mięciutkiej jak czarny aksamit
Mała czarna – tęsknota, duża czarna – nadzieja.(…)”
Siła inspiracji potrafi pobudzić nawet w tak senny dzień, jak ten. Pobudzić i nadać inne kolory słowom możliwe – niemożliwe.