Należę do tych osób, które marzą i wierzą, że spełnianie swoich pragnień ma wielki sens. Jestem też przekonana, że inspiracje mają moc sprawczą, dlatego z radością wracam do cyklu na blogu pt. „Smak spełnionych marzeń”, by dzielić się z Wami historiami osób, które realizują swoje marzenia i na łamach bloga dzielą się tym, jaki smak mają dla nich zrealizowane marzenia.
W 8. odcinku zapraszam Was na opowieści dwóch kobiet: Agnieszki i Weroniki. One spełniły swoje wielkie marzenia i mają już kolejne na liście do spełnienia 🙂
Agnieszka Leszczak, Przystanek Podlasie.pl
Trochę nieśmiało…, ale tak to się zaczęło…
Kiedy jako młoda osoba, tuż po maturze, stałam przed wyborem drogi życiowej, jedyną myśl, jaką miałam wtedy w głowie, to myśl o doświadczaniu przyjemności. Tych przyjemności związanych z wakacjami, latem pachnącym łąką, beztroską zabawą oraz wypoczynkiem. Z pewnością i lekkością – podjęłam więc decyzję o studiowaniu na kierunku turystycznym. Przyświecała mi wówczas myśl o pracy w dużym renomowanym hotelu, np. w nadmorskim kurorcie.
I tak po ukończeniu studiów, przez kolejne lata, przeszłam przez kilka etatów w różnych hotelach, tych nadmorskich i nie tylko. Nabywałam doświadczenia oraz zdobywałam nowe kompetencje.
Praca w turystyce dawała mi szczególną satysfakcję za sprawą kontaktu z Gośćmi. Zawsze uważałam, że dobro przyciąga dobro, więc osoby, które gościłam w hotelach, były fantastycznymi osobowościami i nierzadko prowadziłam z nimi ciekawe dyskusje.
Jednocześnie podziwiałam moich szefów za odwagę w prowadzeniu biznesu oraz determinację w dążeniu do wyznaczonego celu. Wielokrotnie wtedy słyszałam hasła: „nie ma rzeczy niemożliwych”, „zawsze sięgaj po więcej” – tylko wtedy nie do końca rozumiałam sens tych słów.
Przez ostatnie lata mieszkałam w stolicy, pracując na etacie jak szalona. Byłam umęczona psychicznie i fizycznie, brakowało mi powietrza i przestrzeni. Kiedy „warszawski” stres i tempo osiągnęły apogeum, postanowiłam coś zmienić w swoim życiu (naczytałam się mądrych książek ;)) – w 2019 r., porzucając pracę oraz piękne mieszkanie, „odważyłam się sięgnąć po więcej” i przeniosłam się na Podlasie, aby poszukać ciszy oraz własnego kąta, aby zwolnić, być bliżej natury, zwiększyć uważność na świat.
Odkryłam piękno Podlasia w jego spokoju, prostocie i gościnności. Wśród pól, łąk oraz malowniczych wsi czas się zatrzymał – uwierzcie lub nie – tu nikt się nie spieszy! To cudna kraina z drewnianymi domkami – można powiedzieć: skansen. Tu czas zdecydowanie płynie wolniej, jest świeże powietrze, a sąsiadka hoduje szczęśliwe kury i wypieka najlepszy swojski chleb. Właśnie w tej krainie mlekiem i miodem płynącej, znalazłam swój Przystanek. Wówczas zdałam sobie sprawę, że to klucz do szczęścia i tym szczęściem chciałabym się dzielić z innymi. Powstał więc w mojej głowie pomysł na stworzenie miejsca do wypoczynku dla ludzi spragnionych ciszy, relaksu i kontaktu z naturą. Stworzyłam więc taką przestrzeń – z dala od miasta, która będzie prezentem dla potrzebujących ukojenia i zatrzymania. Nazwa „Przystanek Podlasie” nie jest więc przypadkowa.
Jak przystało na najmniej zaludnioną część Polski, sąsiadów za płotem jest tu jak na lekarstwo. Możnazatem wyć przy ognisku do księżyca, wsłuchiwać się w jesienne rykowisko, z pozycji hamaka obserwować wiewiórki nad głową, budzić się z pierwszymi odgłosami ptasiego radia i układać się do snu w otulinie porannych mgieł.
Poza tym, wiecie, panują tu standardy wypoczynku na wsi: spacery nad rzekę, wyprawa po wiejskie jajka i najlepszą drożdżówkę z serem od sąsiadki, kajaki, kąpiel w wodach Siemianówki, wycieczka do Białowieży i długie wieczory. Te winne i te niewinne.
Zbierzcie zgraną ekipę lub mniejsze grono i rozgośćcie się w moich leśnych domach. Zapraszam do Przystanku Podlasie.pl – do miejsca, gdzie spełniam swoje marzenia.
Ślę pozdrowienia z Podlasia, krainy bezkresnych łąk, zagubionych wioseczek, rozległych gospodarstw rolnych, pięknych rzek i ludzi z sercem na dłoni.
O miejscu marzeń Agnieszki możecie dowiedzieć się więcej ze strony: przystanekpodlasie.pl
Weronika Ławniczak, Holispace
„Tam, gdzie idzie twoja uwaga, tam idzie twoja energia; tam, gdzie idzie twoja energia – tam idzie twoje przeznaczenie” – sentencja buddyjska
Jako dojrzała kobieta zaczynam obserwować swoje życie i swoje sprawy z innej perspektywy – z oddali. Wiele wspomnień, które do mnie wraca, widzę w jasnych barwach. Chociaż doświadczyłam wielu trudności, a droga, którą szłam, wcale nie była łatwa, to odczuwam niezmierną radość z każdego doświadczenia. Bo – mimo wszystko – spełniło się wiele moich marzeń.
W dzieciństwie mieszkałam w małej miejscowości, ponad 500 km od miejsca, w którym trzy lata później, materializowały się moje wysłane intencje… Mając siedemnaście lat zapragnęłam konstruować wielkie budowle, najlepiej mosty, najlepiej w stolicy.
W ciągu 20 lat trzykrotnie wymówiłam nazwę firmy, w której chciałabym się rozwijać i po niedługim czasie otrzymywałam od niej propozycję pracy. To dość niesamowite uczucie – doświadczać, jaką siłę mają marzenia, nasze intencje i że to naprawdę działa! Wiele osób patrząc na sukces zawodowy, ma na myśli wysokie stanowisko lub wysokie zarobki. Ja natomiast odczuwam swój sukces zawodowy jako spełnienie marzenia w kontekście miejsc, w których pracowałam.
Praca z dużymi projektami w międzynarodowych firmach dała mi ogromne doświadczenie oraz szerokie spojrzenie na wiele spraw. Jednak pod sercem nosiłam drugie marzenie, tak głębokie, że nie wymawiałam go na głos. Pewnego razu trafiłam na kurs Mindfulness, gdzie jako końcowe zadanie napisałam do siebie samej list (podobnie jak inni) i za pół roku na głos go przeczytałam. Czas pokazał, że życzenia tam spisane były moim powołaniem i misją.
Po latach zgłębiania naturalnych metod przywracania zdrowia, takich jak dietetyka, zielarstwo, masaże, medytacje, uważność, japońskie rytuały młodości, rosyjskie i ludowe sposoby na dolegliwości, poczułam, że nie mogę tego zostawić tylko dla siebie. Stąd moim marzeniem stało się pomaganie innym, by czuli się zdrowi.
Dla mnie osobiście materializacja marzenia jest jak wejście na wysoką górę, by poczuć wolność, popatrzyć z innej perspektywy, doświadczyć szczęścia.
Spełnienie marzenia to poczucie jego smaku wszelkimi zmysłami. W listopadzie 2019 roku moje marzenie stało się faktem – Instytut Zdrowia i Urody Holispace w Warszawie został otworzony! Wnętrze wypełniał zapach olejków eterycznych, spokojna muzyka, radość chwili i moc rąk terapeutów. Urealniłam swoje wielkie marzenie – to, które tak głęboko nosiłam pod sercem. A teraz nadszedł czas na rozsmakowywanie się każdym jego elementem.
Zapraszam Was do holistycznego świata mocy, przywracania witalności i wzmacniania energii życiowej, do świata rewitalizacji każdej komórki w ciele. W Holispace wykorzystujemy i łączymy wiedzę medyczną i komplementarną z naturalnymi terapiami, a to wszystko z zachowaniem najwyższych światowych standardów.
Ktoś powiedział, że szczęście to 4 x R: religia (wiara), relaks, relacje, rozwój. A ja dodam piąte R – radość – ze wszystkiego, co niesie życie, bo trudne chwile są po to, byśmy mogli poczuć smak tych pięknych.
O miejscu marzeń Weroniki możecie dowiedzieć się więcej ze strony: holispace.com
Przeczytaj także:
Smak spełnionych marzeń #1
Smak spełnionych marzeń #2
Smak spełnionych marzeń #3
Smak spełnionych marzeń #4
Smak spełnionych marzeń #5
Smak spełnionych marzeń #6
Smak spełnionych marzeń #7