„Kiedy w głowie zaczęła kiełkować mi myśl o tym, by napisać książkę – poczułam w sobie tę pewność, że tak – zrobię to” – przyznała podczas rozmowy Magdalena Górska, autorka książki dla dzieci „Aliaszka”. Z zawodu aktorka, znana m.in. z serialów „Klan”, „M jak Miłość”, czy filmu „Skazany na bluesa”, prywatnie mama dwóch córek oraz żona reżysera Wojciecha Urbańskiego. Chcąc wnieść od siebie cegiełkę w kształtowanie wrażliwości dzieci przez sztukę, wydała książkę, która porusza ważne społeczne tematy w delikatny i poetycki sposób.
Pamiętasz pierwsze duże marzenie, które zrealizowałaś?
Oczywiście! Od dziecka marzyłam, by zostać aktorką. W szkole podstawowej zakładałam się z koleżankami, że dostanę się do szkoły teatralnej i będę grała na dużych scenach. Chociaż nie pochodziłam z rodziny aktorskiej, co sprawiało, że mogłam polegać tylko na sobie – tak jak założyłam – dostałam się na wymarzone studia. Pamiętam siebie z tamtego czasu, miałam w sobie tak mocną wewnętrzną wiarę, że zostanę aktorką, że gdyby ktoś stanął mi wtedy na drodze i powiedział, że to się nie wydarzy – powiedziałabym, że nie ma takiej opcji. Bardzo w to wierzyłam.
Zawsze miałaś w sobie taką pewność siebie i wiarę w swoje marzenia?
Spełniłam w swoim życiu wiele marzeń, m.in. chciałam grać na scenach poza krajem – tak się wydarzyło. Miałam moment braku wiary w siebie, kiedy zwolniłam w życiu zawodowym. Urodziły się nasze córki, a ja dzieliłam czas na pracę zawodową oraz czas rodzinny. Wtedy zaczęły mi się pojawiać myśli, że może wszystko co najlepsze w aktorstwie już za mną, że może już wszystkie możliwości się wyczerpały…
I wtedy pojawił się pomysł, który dodał Ci skrzydeł i energii do działania?
Kiedy w głowie zaczęła kiełkować mi myśl o tym, by napisać książkę – poczułam w sobie tę pewność, że tak – zrobię to. Wróciła wiara w nowe marzenie.
Jak narodził się pomysł, by napisać książkę dla dzieci „Aliaszka”?
Byliśmy całą rodziną w Petersburgu, ponieważ mój mąż reżyserował tam spektakl. Miałam taką zabawę z moją starszą córką: ona wymyślała tytuł, a ja wymyślałam do niego historię. Pewnego wieczoru wymyśliła tytuł „Zagubiona lalka” – to był początek „Aliaszki”.
Jak zaczęła się pandemia, zaczęłam spisywać te historie. Pierwsze dwa opowiadania wysłałam znajomym, którzy mają dzieci i dostałam od nich bardzo dobrą informację zwrotną, byli zachwyceni. Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że powinnam pisać dalej.
Jedna z dziewczynek, która przeczytała to opowiadanie, pewnego dnia wyjęła szmaciana lalkę i powiedziała, że to jest jej Aliaszka. Co ważne w tej historii, dostała ją od dzieci czeczeńskich uchodźców podczas jednego ze spotkań. Pomyślałam, że Aliaszka jest lalką z przesłaniem, specjalistką od trudniejszych sytuacji. Tak zaczęła się klarować idea książki.
Do jakiego świata nas zapraszasz na stronach „Aliaszki”?
Szmaciana lalka Aliaszka jest postacią magiczną, symbolem nadziei, przyjaźni i miłości. W każdym z siedmiu opowiadań ma inną misję. Pomaga dzieciom pokonać trudności, wspiera w poszukiwaniu właściwych rozwiązań, uczy tolerancji i empatii. Chociaż tematy poruszane w książce są często trudne, m.in. historie kilkuletnich uchodźców, dziewczynki z domu dziecka czy rodziców, którzy nie mają czasu dla swoich dzieci – uświadamiają i dają nadzieję pomimo wszystko. Co ważne, książka powstała w wyniku konsultacji z dr Anną Szczepaniak, psycholożką i psychoterapeutką dziecięcą.
Jakie nowe możliwości dała Ci ta książka?
Jestem świeżo po premierze, więc myślę, że to, co teraz się dzieje, to dopiero początek. Jestem pewna, że dzięki tej książce mam możliwość poznania osób, których w innych okolicznościach bym nie poznała. Marzyłam o wydaniu książki, by moje córki miały ją w namacalnej formie. A teraz dzieje się tak dużo, że sama czasami nie dowierzam, że tyle dobrego mnie spotyka. Dostałam duże wsparcie od mojego męża, przyjaciół. Julita Pasikowska-Klica z Wydawnictwa „Sto stron” zaufała mi i wydała moją książkę. Do świata ilustracji wprowadziła mnie Nika Jaworowska-Duchlińska, autorka ilustracji w „Aliaszce”. Bardzo też wspiera Przemek Staroń.
Co ważne, na podstawie jednego z opowiadań po raz pierwszy wyprodukowałam słuchowisko, a czyta je moja pani profesor ze studiów – Anna Seniuk, to dla mnie wielki zaszczyt.
Co było największą trudnością w realizacji tego projektu?
Jak zawsze – historie, które sobie opowiadamy w głowie są największą barierą J Kiedy uda się przekonać głowę do pomysłu, to reszta się sama układa. Cały wszechświat zaczyna pomagać, pojawiają się właściwe osoby na naszej drodze. Tak było i tym razem.
Czy możesz powiedzieć, że wydając książkę zrealizowałaś swoje marzenie?
Tak i to podwójnie 🙂 Od dziecka marzyłam, by wydać swoją książkę. Pierwszy szkic napisałam w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Mam ją do dziś, zatytułowałam ją „Majowa miłość”J Także moje wielkie marzenie spełniłam właśnie wydając „Aliaszkę”. A drugie jest związane z moją misją kształtowania wrażliwości dzieci przez sztukę, literaturę i teatr. Jestem absolwentką ogniska u Machulskich i chciałabym coś od siebie dać światu, mieć wpływ na to, kim będą Ci, którzy w przyszłości będą budować nasz świat.
Co byś powiedziała osobom, które chcą, ale się boją sięgnąć po swoje marzenia?
By wejść na drogę realizacji swojego marzenia, trzeba przestawić się na odpowiednią częstotliwość. Należy najpierw samemu uwierzyć, że jesteśmy w stanie zrealizować to marzenie. Ta pewność siebie, wiara w nasze marzenie jest zaraźliwa J Udziela się innym, którzy widząc nasze wewnętrzne pragnienie, chcą nam pomóc w jego realizacji. Kiedy choć jedna osoba dołączy do nas i da nam wsparcie, to wtedy dzieją się cuda. Pojawiają się kolejne i często rzeczywistość przerasta nasze oczekiwania. Warto poznać smak zrealizowanego marzenia.
Książkę można zakupić na stronie Wydawnictwa Sto Stron:
https://wydawnictwostostron.pl/ksiazka/aliaszka/
Przeczytaj także:
Smak spełnionych marzeń #1
Smak spełnionych marzeń #2
Smak spełnionych marzeń #3
Smak spełnionych marzeń #4
Smak spełnionych marzeń #5
Smak spełnionych marzeń #6
Smak spełnionych marzeń #7
Smak spełnionych marzeń #8