Dźwięk budzika o 6:30 to znak, że czas wstawać. Szybkie śniadanie, plecak i szybkim krokiem zmierzam na przystanek autobusowy. Jest! Zdążyłam – moja linia 11 nadjeżdża, a w środku stała ekipa autobusowa. To jeden z przyjemniejszych momentów dnia, kiedy rozmawiamy, plotkujemy i zmierzamy w tym samym kierunku. Liceum z czerwonej cegły wiało grozą od pierwszego wejrzenia. Kolejny dzień jak co dzień, na zakończenie – sprawdzian. Wychodzę w trakcie. Powód? Potrzebuję wrócić do domu, przebrać się i przygotować do wywiadu. W Krośnie odbędzie się jesień teatralna i podczas jednego ze spektakli zagra znany i podziwiany przeze mnie muzyk. Podjęłam wyzwanie, że przeprowadzę z nim wywiad. Ostrzegali – może być problematyczny. Absolutnie nie zniechęciło mnie to ani przez minutę. Były emocje, było wyzwanie i duża satysfakcja.
Od dziecka moje życie toczy się dwoma torami: tradycyjna edukacja i rozwój moich pasji. Po szkole podstawowej biegłam na zajęcia w szkole muzycznej, a po zajęciach w liceum – do radia. Na studiach proporcje bywały zachwiane. Po studiach natomiast nastąpił krach moich pasji. Cały mój entuzjazm, zdobyte doświadczenia, miłość do bycia kreatorem, przyjaźń ze sceną i mikrofonem, schowałam do szuflady, by zapomnieć, przestać tęsknić. Zaczęło się dorosłe życie. Regularna praca, poznawanie nowego miasta, nawiązywanie nowych znajomości i wielkie pogubienie w wielkim mieście. Mieście wielu możliwości, ulic znanych z telewizyjnych seriali, kawiarni, gdzie można spotkać gwiazdy ekranu, murów, które pamiętają trudną historię naszego kraju. I w tym wszystkim ja – marzycielka zafascynowana światem mediów, kultury, rozpoczynająca pracę w warszawskiej agencji PR, miejscu, które łączy moje kompetencje i daje możliwość nowej ścieżki rozwoju.
Pierwszy koncert po długiej przerwie poprowadziłam w kawiarni artystycznej „Żywiciel” na Placu Inwalidów, na warszawskim Żoliborzu. Po przekątnej, siedem lat później otworzyłam biuro mojej firmy DSpectrum. 10 lat od przeprowadzki do Warszawy, siedzę przy prosecco w restauracji „Da Aldo” i patrzę przez piękne duże okna na budynek, w którym mieścił się „Żywiciel” i zastanawiam się, kiedy to wszystko się wydarzyło.
A zdarzyło się wiele, dużo więcej niż zdołałabym sobie wymarzyć…
Podążanie za swoimi marzeniami to jedna z najtrudniejszych dróg, lecz jedyna, która daje tak duże poczucie spełnienia, satysfakcji i przekonanie, że jestem na swojej ścieżce. Właśnie dlatego, w moim odczuciu, jest jedyną, właściwą.
Przygotowałam dla Was 10 lekcji, jakie otrzymałam przez te 10 lat. Kto wie, może są wśród Was osoby, które rozpoczynają życie w nowym mieście, zaczynają od nowa, stoją w obliczu dużej zmiany lub podjęły odważną decyzję o wejściu na ścieżkę realizacji swoich marzeń.
Przeczytaj także:
Jeśli wiesz, czego nie chcesz – wiesz wystarczająco dużo, by podjąć decyzję
Pasja jest silniejsza niż Ci się wydaje. Trzeba tylko odważyć się, by za nią podążać
Na drodze do szczęścia najważniejsze jest doborowe towarzystwo